Wrogowie rozumu : Astromaria

Istnieją w polskim internecie strony które z powodzeniem można wskazywać jako wzór wiarygodności naukowej, to miejsca gdzie, blogerzy biorą na warsztat twierdzenia zawarte na stronach innych blogerów, rozkładając na czynniki pierwsze zawarte tam treści, po czym wydają wyrok, z gracją unicestwiając argumenty. Są też takie miejsca, gdzie na pierwszy rzut oka trup nauki ściele się gęsto, ale po wnikliwej lekturze niedorzeczności wręcz przerażają. Panie i Panowie : poznajcie Astromarię!

Wchodząc na stronę Pani Marii zastajemy niemal bazarowy porządek. Kilkanaście kategorii, krzyczące kolorowe nagłówki, masa cytatów. Astromaria, czyli Maria Sobolewska jawi się dzięki temu, jako specjalistka niemal od wszystkiego, ale w szczególności jako autorytet w kwestiach medycyny, farmacji, filozofii, astrologii, astronomii, zmian klimatu i fizyki atmosfery. Cóż za otwarty i wszechstronny umysł! Odnoszę wrażenie, że jest Ona absolwentką modnego i obleganego dziś kierunku „Wszechwiedza” na Uniwersytecie YouTube, którą to szacowną uczelnię ukończyła z wyróżnieniem, otwierając sobie przy tym przewód doktorski, by kształtować młode, nazbyt otwarte umysły swoimi felietonami. Zgroza. Postanowiłem przyjrzeć się, z konieczności wybiórczo, twierdzeniom Pani Sobolewskiej, z właściwym sobie sceptycyzmem. Przyjrzyjmy się notce pani Marii pt.: „Leki alopatyczne NIE LECZĄ, lecz zabijają i uzależniają do końca życia!„. Stoi tam kilka poważnych stwierdzeń, popartych, jakżeby inaczej w przypadku absolwentów tego Uniwersytetu, materiałem video, czytamy:

„Firmy farmaceutyczne istnieją nie po to, żeby leczyć, lecz żeby zarabiać i przynosić dochód. Gdyby leki leczyły, byłby to koniec złotego biznesu, nie tylko dla farmaceutów, ale i dla lekarzy.”

Astromaria boleje nad faktem że firmy farmaceutyczne działają w obrębie wolnego rynku, i jako takie, są przedsiębiorstwami mającymi przynosić zyski. Tak się dzieje, gdy przynajmniej raz na jakiś czas łapie się kontakt z rzeczywistością. Być może również, Astromaria nigdy nie spotkała się z metodami dowodzenia skuteczności leków alopatycznych i monitorowania skutków ubocznych tychże, wszak „leki” homeopatyczne są zwolnione z takich procedur. Zatrzymajmy się zresztą na chwile przy homeopatii. Daruję sobie definicję i przejdę do rzeczy: Astromaria nie komentuje faktu że 12C jest symbolem rozcieńczenia roztworu w którym ilość substancji czynnej mierzy się w ułamkach. Oddajmy głos jednak samym homeopatom (str. 62), czytamy :

Zaiste, „potencja” znaczy dla mnie zupelnie co innego niż dla homeopatów, ale skonkludujmy : z substancji wyjściowej nie zostaje już więc nic, a leczyć ma sam rozpuszczalnik, oto nowatorskie podejście medyczne ! Stężenia jeszcze niższe (>12C), poza odesłaniem w niebyt Stałej Avogadra, to już czysta magia, to tak, jakbyśmy do Bałtyku na Helu wylali wiadro kawy, a w Słupsku pobrali próbkę wody do szklanki (oczywiście upraszczam). Taki „lek” w istocie wg Astromarii miałby właściwości leczące bezsenność! Brzmi fantastycznie? Będzie jeszcze śmieszniej. Wzorem homeopatów, Astromaria twierdzi że „im mniejsze stężenie roztworu tym skuteczność preparatu homeopatycznego jest większa, jak to zademonstrować? Wyobraź sobie, że kufel piwa wlewasz do basenu olimpijskiego. Teraz wirtualnie wstrząśnij basenem, czyli wykonaj dynamizację/potencjalizację (cokolwiek to znaczy, choć znaczy tyle co „wstrząśnij fiolką”) i co się okazuje? Taki roztwór kładzie na plecy od upojenia alkoholowego miliony Polaków, stary rekord promili we krwi odchodzi w zapomnienie a izby wytrzeźwień pękają w szwach. Homeopatia, twór Samuela Hahnemanna (na zdjęciu), w istocie obraża inteligencję średnio ogarniętego gimnazjalisty i ma, jak każde placebo, skutki uboczne (zobacz też tu). Zaprawdę powiadam Ci, że piosenka Natalii Kukulskiej „Im więcej Ciebie tym mniej” zyskuje dziś zupełnie inny, medyczno-metafizyczny wyraz. Czytamy dalej „mądrości” Astromarii:

„Leki są po to, żeby uzależniać pacjentów od ich dożywotniego przyjmowania i żeby powodować następne choroby, wymagające „leczenia”. Kto raz wpadnie w szpony lekarzy i da się nabrać na ich „leki” staje się ciepiącym i dojonym z pieniędzy niewolnikiem do końca życia.  Jeśli źle się czujesz lub jeśli masz w rodzinie kogokolwiek, kto zamierza iść do lekarza koniecznie obejrzyj ten materiał – być może uratuje ci to życie!”

Czujecie? Jeśli jesteś chory broń Boże nie idź do lekarza! Wszelkie potrzebne informacje, łącznie z poradami duchowymi znajdziesz u Astromarii. Korzystając z okazji chciałbym przypomnieć jednak Marii Sobolewskiej że śpiączka cukrzycowa a w efekcie śmierć, może być spowodowana przedawkowaniem insuliny lub zaprzestaniem jej podawania. A to tylko jeden przykład. Weźmy inny : powiedzmy że nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zapadłeś/aś na krztusiec. Pomińmy litościwie fakt, że dzięki powszechnym szczepieniom ta egzotyczna choroba została praktycznie wykorzeniona, i zapytajmy, jakim specyfikiem homeopatycznym bądź formą modlitwy pani Sobolewska leczyłaby tą przypadłość? Bo „mordercy”, lekarze, zapewne zapisaliby antybiotyki wraz z probiotykami. I nie, jak przypuszcza pani Sobolewska dozgonnie, acz na okres np. 14 dni, aż do pełnej eradykacji patogenu. Skoczmy na koniec jeszcze do jednej z ostatnich notek naszej bohaterki i przekonajmy się definitywnie że ta kobieta bredzi, cyt :

„Wszystkie leki chemiczne mają mniej lub bardziej poważne skutki uboczne”

To jest argument za homeopatią? Odkrycie godne światłego umysłu! Tyle tylko że nikt, nigdy, nie twierdził inaczej. Działanie leków alopatycznych to przewaga działania leczniczego nad skutkami ubocznymi, które notabene monitoruje się skrupulatnie, dzięki odpowiedniemu prawodawstwu (patrz wyżej). Nawet witamina C lub D może powodować kamicę nerkową, ale o tym pani Sobolewska nie zająknie się słowem, i nie dziwi mnie to. To po prostu wybieranie rodzynek z ciasta. Czytamy dalej:

„Odstawienie leku nierzadko jest równoznaczne ze śmiercią”

Nierzadko, przeważnie, zazwyczaj, często – jaką wartość mają podobne stwierdzenia? Zero statystyk, danych naukowych, nie ma niczego na czym można by oprzeć te brednie, ale to prawda … np. w przypadku przeszczepów. Ludzie po tych skomplikowanych operacjach do końca życia muszą brać immunosupresanty, muszą je zażywać, aby do późnej starości mieć jakikolwiek pożytek z przeszczepionego organu, inaczej organizm odrzuci przeszczep i cała praca transplantologów pójdzie na marne, a pacjent do piachu. Bezduszna medycyna?

Jak widzisz drogi czytelniku, blog Astromarii (a może Astromafii?) to prawdziwa kopalnia nonsensów i pseudonaukowych bzdur prosto z murów Uniwersytetu YouTube. Jeśli nadal uważasz że Astromaria to autorytet jakiego Ci potrzeba, pomyliłeś blogi, tutaj to nie przejdzie.