Mój przyjaciel zwrócił ostatnio moją uwagę na pewną reklamę latającą w TV. Za jego namową odpaliłem wyszukiwarkę, wklepałem szukaną frazę i włączyłem spot. Mowa tu o opaskach magnetycznych dr Jacka Levine’a w asortymencie firmy, której jeden z produktów już opisałem na łamach tego bloga. A było to tak :
Dawno temu, w zamierzchłych czasach i realiach osiemnastowiecznej Europy, żył sobie niejaki Franz Anton Mesmer. Był on lekarzem ze Szwabii, który w okresie swojej działalności w Wiedniu (1759-1778) stworzył naukę o „magnetyzmie zwierzęcym”. Sednem jego poglądów było istnienie tajemniczego fluidu, a choroby, zdaniem Mesmera, były spowodowane zaburzeniami w cyrkulacji tej tajemniczej substancji w organizmie pacjenta. Teorię o „magnetyzmie zwierzęcym” przyjęto nawet z entuzjazmem, ale bynajmniej nie w kręgach naukowych – w literaturze XIX w. często można odnaleźć echa jego koncepcji, szczególnie w postaciach magnetyzmu i samnambulizmu. Niestety dla Mesmera, w okresie kiedy tworzył zręby swojej teorii i zjednywał sobie gorliwych, fanatycznych wyznawców o magnetyzmie wiedziano już dostatecznie dużo by obalić jego twierdzenia, zrobiła to ostatecznie specjalna komisja powołana przez Ludwika XVI w 1784 r. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, cały materiał dowodowy, powinien trafić finalnie na śmietnik historii medycyny, z dopiskiem „DEBUNKED”, ale dziwnym trafem, sprawa odżywa w latach 90tych ubiegłego stulecia, za sprawą tzw. „opasek magnetycznych”.
Jednego nie mogę zrozumieć – 200 lat później dysponujemy już zaawansowaną genetyką, technikami PCR, fMRI, umiemy przeszczepić niemal każdy organ, a mimo to, brednie pokroju magnetyzmu w opaskach i kamieniach, mają nadal wzięcie. Wystarczy spojrzeć na popularny serwis aukcyjny, żeby zrozumieć że artykuły na stronach sceptyków to wciąż za mało. Przejdźmy do konkretów : jedna ze stron sprzedająca owe magiczne opaski tak opisuje (niektóre) zalety tego produktu :
• Opaski łagodzą ból w okolicach kolan i nadgarstków
• Są skuteczne w bólach zwyrodnieniowych i reumatycznych
• Zostały wymyślone i opatentowane przez ordynatora szpitala ortopedycznego Brookdale w Nowym Jorku – Dr. Jacka Levine’a
• Pozwalają zapomnieć o bólu
• Podtrzymują stawy
Nieżyjący już Dr Jack Levine zapewne musi przewracać się w grobie. Nigdzie bowiem nie znalazłem informacji, że stał on za tą pseudonaukową grandą. Trzeba zrozumieć, że ból jest wrażeniem silnie subiektywnym, zależnym od okoliczności, poziomu stresu, niektórzy stosują autoterapię zastępczą (uderz się w nogę dostatecznie mocno, a ząb przestanie Cię boleć), ból podlega również efektowi regresji do średniej (ból się nasila i ustaje) itd. Od dawna również wiadomo, że w leczeniu bólu wymierne, pozytywne efekty, uzyskuje się dzięki efektowi placebo. Liczne eksperymenty kliniczne dokumentowały np., że jakakolwiek diagnoza (nawet kompletnie bzdurna) może przynosić ulgę pacjentowi, wykazano, że w kwestii skuteczności liczy się również opakowanie lub/i kolor tabletek, wykazano także, że im bardziej skomplikowana ingerencja w ciało pacjenta (np. : przewaga iniekcji nad tabletkami), tym skuteczność takiej terapii wśród pacjentów subiektywnie wzrasta. Skoro przebrnęliśmy już przez bez wątpienia najbardziej zagadkowy przykład interakcji umysł-organizm, możemy już odpowiedzieć na pytanie „Czy opaski magnetyczne łagodzą ból?” Meta-analiza wykonana w 2007 r jasno stwierdza, że:
„Dowody naukowe nie wspierają tezy o skuteczności magnetyzmu w leczeniu bólu, dlatego, magnesy nie mogą być rekomendowane jako skuteczna forma leczenia.”
Jeśli zdecydujesz się na kupno kubka magnetyzującego wodę (jedyne 95,00 PLN), który rzekomo poprzez alkalizację tejże, poprawia zdolność wchłaniania H20 przez ludzkie organizmy, zauważ że woda nie podlega magnetyzacji, w przeciwieństwie do żelaza i kilku innych substancji. Także informacje o stymulacji hemoglobiny przez opaski magnetyczne, dzięki czemu opaska „poprawia oscylację krwi w ustroju” są nie prawdziwe, gdyż hemoglobina może przyłączyć tylko od 1 do 4 atomów żelaza, a to za mało żeby stworzyć magnes, można to zresztą łatwo sprawdzić : skalecz się i użyj magnesu, czeka Cię rozczarowanie, krew nie garnie się do źródła pola. Metodami magnetycznymi próbowano już nawet leczyć raka (!), acz również bez rezultatów.
Na zakończenie wypada nadmienić, że reakcje na podawanie placebo, mają źródło kulturowe, związane są bowiem z oczekiwaniami pacjentów i wiarą w efektywność terapii. W tym wypadku homeopatia, kąpiel we wnętrznościach byka i opaska magnetyczna sprawdza się tak samo, tyle że kiedy przychodzi nam zapłacić za doraźny efekt niemałe pieniądze, i zdajemy sobie sprawę z obiektywnej skuteczności prawdziwych leków, istnienie podobnych wynalazków traci rację bytu. To nie przejdzie.